Norweski standard życia jest wyższy niż ten polski. Inne priorytety, inna organizacja czasu, wszystko w całości inne. Postanowiłam się tam przeprowadzić pędząc w szukaniu funduszy i pieniędzy, ponieważ polski rynek zatrudnienia jest dość trudny- ciężko się w niego ” wbić” i w nim pozostać. Norweski rynek jest wbrew pozorom łatwiejszy. Kiedy już się w niego wbijesz, nauczysz się oddychać norweskim rytmem wszystko staje się prostsze i bezdyskusyjne. Ja postanowiłam po przeprowadzce o Norwegii spróbować indywidualnych sił w tworzeniu tam firmy. Nie było łatwo, niemniej jednak byłam nieustępliwa i jakoś sobie poradziłam, ponieważ byłam pewna, że gdy będę miała właściwie opracowany pomysł, będę zdecydowana to się uda. Miałam rację. Postanowiłam wytworzyć tam sieć sklepów z towarami niedostępnymi, sprowadzanymi z innych krajów. Zostały tam różnorakie rzeczy dotyczące kuchni, wyroby regionalne i inne. Wbrew pozorom moja sieć sklepów stała się bardzo popularna, gdyż Norwegowie byli ciekawi innych kultur i tradycji. Nic dziwnego, kiedy mieszkałam w Polsce wszystko to było regionalne nie obchodziło mnie. Byłam zafascynowana innymi wpływami, oglądałam zagraniczną telewizję, uczyłam się innych języków. Kiedy z Polski wyjechałam zaczęłam niesamowicie tęsknić za wszystkim, co z nią związane- potrawy, slang, gwara. Doszłam do wniosku, że Norwegowie muszą przeżywać z uwagą to samo co ja- muszą być zafascynowani innymi, dalekimi frontami, a nie swoją swoją ojczyzną. To był punkt główny dla mojej firmy. Zastanawiam się w jaki sposób długo musiałabym się męczyć z poszukiwaniem pracy na rynku norweskim, gdybym nie miała już gotowego pomysłu i planu. Zapewne wyglądałoby to bardzo podobnie jak Polsce- umowy śmieciowe, praca na czarno, a później płacz i rozczarowanie. Poprawnie, że wszystko potoczyło się właściwie.
Zobacz również: Firma w Norwegii